wtorek, 11 października 2016

Potrzebuję słońca

    Piękna słoneczna jesień może nadal trwa tylko , że nie u mnie. Zrobiło się okropnie zimno wieje , leje brrrr. Należę  do tych osób które uwielbiają wygrzewać się w promieniach słońca , przy takiej pogodzie nie wiem dlaczego chodzę zaraz spięta bolą mnie kości i naprawdę się czuję jakbym kostniała z zimna . Po  pewnym czasie jak już zaczynam przyzwyczajać się do tych temperatur, to robi się jeszcze zimniej bo przychodzi zima więc kostnieję dalej . Ja to chyba powinnam emigrować do ciepłych krajów na zimę jak ptaki . Kominek już hula wygrzewam przy nim swoje zziębnięte kości  wieczory postanowiłam oświetlać świeczkami  których blask sprawia , że od razu robi się przytulniej. Aby do wiosny :)







Pozdrawiam serdecznie czekając na słoneczko :)

czwartek, 29 września 2016

Już jesień



   Lubię ten czas gdy drzewa przybierają różne kolory liści , jarzębina jest ubrana w piękne korale a  z drzewa lecą kasztany . Właśnie taki początek jesieni lubię najbardziej , słońce jeszcze przygrzewa jeszcze dość mocno więc jest ciepło i przyjemnie . Zaczynam pomalutku przygotowywać ogród do zimy ,  z warzywnika zbieram ostatnie warzywa i objadam się słodkimi gruszkami  . Jesień to czas gdy można tworzyć przecudne kompozycje jesienne , wystarczy wybrać się na spacer i przynieść do domu liście , kasztany  i inne dary natury . Zachęcam zatem na spacerki dopóki pozwala na to pogoda.








W ogrodzie panuje duży ruch owady z ostatnich kwiatów zbierają nektar , a w powietrzu unoszą sie niteczki babiego lata.



















  Wrzesień jakoś tak szybko mi umknął nie wiem ale z roku na rok jakby ten czas przyspieszał , Człowiek żyje w ciągłym biegu praca dom i tak na zmianę ,ostatnio mój organizm wysłał mi już ostrzeżenie ,, KOBIETO ZWOLNIJ'' strachu się najadłam , ale rodzina jeszcze bardziej . Więc postanowiłam odpuszczam czy ja muszę padać na pysk , nie mieć czasu dla dzieci  wnuczka i męża tyle co mamy to nam wystarcza więc zwalniam i to bardzo . Wolny czas wykorzystam na spacer , może zrobię jakiś wianek z kasztanów albo coś innego .
 Pozdrawiam serdecznie :)

 

czwartek, 8 września 2016

 

  Witam po dość długiej przerwie, nie wiem czy ktokolwiek jeszcze tutaj do mnie zagląda. Jak wiecie niedawno zostałam babcią więc cała moja uwaga skupiła się na wnuczku. Teraz powoli wracam do ,,normalności ''. Lato pomalutku dobiega końca obdarowując nas różnymi owocami i warzywami. Bardzo lubię ten czas wtedy moja kuchnia zamienia się w małą przetwórnię i pakuję do słoików wszystkie te skarby . Pomidory  przerabiane  są na keczup, którym zajadają się moje dzieciaki . Tempo w jakim ubywa słoików z owym keczupem jest przerażające , więc zimą zostaną im jedynie wspomnienia po nim. Teraz przyszła pora na paprykę konserwową, sałatki z buraków musy z jabłek więc pracy mam w bród.





















Ostatni tydzień przeplata się  na zmianę smutek z radością . Widzę i czuję to  że odchodzi od nas nasza ukochana kotka Kinia. Jest z nami ponad 13 lat i jest mi bardzo ciężko gdy widzę  jak z dnia na dzień coraz mniej w niej życia. Dwa lata temu odeszła nasza Fiona  suczka którą jako malutkiego szczeniaczka wzięliśmy ze schroniska była z nami 12 lat. Okropnie przeżywam śmierć naszych zwierzaków i za każdym razem obiecuję sobie, że innych już nie chcę. Chyba , że wydarzy się coś nieprzewidywanego . W ubiegłą środę przyjechały dzieci z wnusiem, więc ja  babcia i mój najmłodszy syn  korzystając z pogody postanowiliśmy pójść z Piotrusiem na długi spacer. Wnusiu wychowuje się w mieście więc pomyślałam, że pospacerujemy bardziej obrzeżami wsi nich powdycha czystego powietrza. Wiec idziemy sobie pomalutku  mijając stary budynek nagle syn mówi do mnie << mamuś słyszysz kot miałczy<< no słyszę ale nie widzę. Przeszliśmy kilka kroków jest , malutka kuleczka nieokreślonego koloru miałczy w niebo głosy. Gdy zawołaliśmy pędził w naszą stronę wywracał się i wstawał maleństwo jeszcze nie samodzielne całkowicie. Wołaliśmy kotkę ale nie było więc poszliśmy z maluchem do domu. Był bardzo brudny i głodny oczywiście z miseczki jeść nie potrafił, więc nakarmiłam go ze strzykawki. Syn cały czas się zastanawiał co się stało z jego mamą i na drugi dzień poszedł w to miejsce z kolegą. Co się okazało znaleźli jeszcze dwa kotki ktoś je tam w worku porzucił !!!!! Wszystkie kotki mają już domki potrzebowały jeszcze karmienia ze strzykawki. Tak było tydzień temu nasz kociak dzisiaj karmę próbował jeść sam chociaż i tak najlepiej smakuje mu mleczko ze strzykawki. Chodzi za mną i głośno się upomina. I tak mam nowego członka rodziny dzieci nazwały go Drakula bo gryzie po palcach jak się bawi . Dla ludzi którzy tak traktują zwierzaki nie mam słów!! Jak tak można zostawić na śmierć bezbronne zwierzęta ?






Pozdrawiam serdecznie :)


poniedziałek, 11 lipca 2016

Piotruś :)

  9 lipca o 22 : 45 pojawił się na świecie mój wnusiu zostałam babcią !!!!!!! Piotruś waży 3,05 kg mierzy 53 cm  i miał 10 punktów. Maluszek pojawił się o trzy tygodnie za wcześnie i sprawił nam totalną  niespodziankę. Kocham bardzo to maleństwo, bycie babcią jest cudowne :)


Pozdrawiam serdecznie szczęśliwa babcia ;)

poniedziałek, 27 czerwca 2016

Chwile grozy

   Po kilku nieznośnie upalnych dniach dzisiaj nareszcie ulga, temperatura spadła do w końcu można odetchnąć. Niestety nawiedziła nas straszna nawałnica uczyniła sporo szkód, ale na szczęście obyło się bez ofiar. Jak żyję jeszcze czegoś takiego nie widziałam.






W ogrodzie warzywa praktycznie leżą na ziemi jak przydeptane. Od rana słychać piły spalinowe zaczęło się sprzątanie po burzy.
Pozdrawiam i słonecznego spokojnego tygodnia życzę 

poniedziałek, 20 czerwca 2016

Ogródek warzywny

   Warzywa z własnej grządki smakują najlepiej, nigdy nie stosuję żadnych chemicznych oprysków ani nawozów. Takie ,,chemiczne warzywa'' można kupić w sklepie więc gdybym takie chciała jeść poco byłby mi mój własny ogród. Uwielbiam grzebać w ziemi, w ogrodzie spędzam każdą wolną chwilę, to jest mój sposób na stres. W  tym roku jak na razie warzywka ładnie rosną nie widać jakiś zmian chorobowych i szkodników, mam nadzieję że tak pozostanie. Najbardziej zadowolona jestem z malin które posadziłam wiosną tego roku, owocują przepięknie. Sadzonki przywiozłam z przyleśnej drogi i nawet bym nie pomyślała, że tak obrodzą, na jesień przywiozę  jeszcze kilkanaście sztuk i dosadzę w wolne miejsce.








    Jeszcze trochę a zacznie się czas robienia wszelakich przetworów. Nie wiem  jak Wy kobitki, ale ja  lubię robić zapasy na zimę, te zapachy zalewy do ogórków, smażonych śliwek na powidła no i obowiązkowo dla zdrowotności jakieś nalewki na długie zimowe wieczory  aby nie dać się depresji :)
Malinowa jest najsmaczniejsza :)


A tutaj nasza ukochana stara grusza owoce ma bardzo słodkie i soczyste dbamy o nią bardzo. W ogóle w naszym sadzie mamy same stare drzewa ale ich owoce są naprawdę pyszne.


Pozdrawiam :)

sobota, 18 czerwca 2016

Różna półeczka i kocie wybryki.

Kocham róże  wiec półeczka którą zobaczyłam na targu wiedziałam, że musi być moja. Pierwsza myśl- będzie pasowała do młynka te same różyczki no pasuje jak ulał!!! Cena była przystępna więc nie zastanawiałam się wcale. Przyjechałam do domu i zaczęły się przymiarki gdzie półkę powiesić znalazłam miejsce i teraz nastąpił dylemat. Otóż czy zostawić kolor jaki jest, czy zetrzeć farbę i pomalować na kolor jak drewno przy młynku. Teraz kolor ma prawie identyczny jak krzesła więc nawet pasuje, ale  na sto procent nie jestem przekonana. Meble są ciemne mają też ceramiczne uchwyty oczywiście z różyczkami i naprawdę ciężko mi podjąć decyzję.  Więc proszę Was o radę moje drogie.




Rózia bo takie imię dostała nasza malutka kicia jest bardzo ciekawska, musimy bardzo na nią uważać bo obawiam się, że ta ciekawość ją zabije. Ostatnio dosłownie w ostatniej chwili uratowałam,małą gadzinę przed wpadnięciem do studni. Znalazła małą szparę i bardzo próbowała się tam wcisnąć. Inną jej ulubioną zabawą jest wchodzenie pod samochód i to nie, że wejdzie i będzie siedzieć nie ona pod silnik się pcha i nie wiem co ją tam tak pociąga. Wyciągnąć kota nie jest tak łatwo bo gdy my się pod auto wczołgujemy ona się chowa jeszcze bardziej, ot zabawa na całego. Więc od tej pory dopóki kota na rękach nie mam nikt samochodu odpalić nie może. W środę odwiedzili nas znajomi posiedzieli trochę już do odjazdu się szykują a tu kota nie ma. Poszukiwania się rozpoczęły wszyscy kici kici wołają a mała matrona w najlepsze zasnęła w parasolniku. Kinia mama naszej Rózi też niezła jest, mianowicie jej najlepszym miejscem obserwacji jest wyjazd na podwórko. Siedzi na środku i pilnuje, oczywiście jak mąż wjeżdża lub syn leniwie schodzi na bok, ale jak już ja chce wjechać to nie ma tak łatwo. Gadzina jedna ani drgnie siedzi w najlepsze na środku, wtedy ja ręczny z auta wysiadam kota pod pachę i na bok przenoszę bo sama nie odejdzie i dopiero mogę do garażu spokojnie wjechać. Takie powitania zdarzają się bardzo często, oczywiście jak pada mogę spokojnie wjeżdżać bo kocica deszczu nie cierpi. Rodzina nie wierzyła mi no jak to kot nie schodzi z drogi, ale jak sami zobaczyli na własne oczy to ubaw mieli niezły. Najgorsze jest to ze mąż czasem moim autem jeździ i co będzie jak Kinia nie zdąży się zorientować że to nie ja za kierownicą, a że stara już jest to i może niedowidzi. Nie wiem dlaczego ona się tak zaczęła zachowywać, ale to od wiosny się zaczęło może to już ze starości. Wiec uczulam wszystkich aby uważali na wyjeździe coby kot jeszcze przy życiu pozostał.








Biegnę teraz na ogród zobaczyć bo po wczorajszych ulewach mój ogródek w bagno się zmienił. Miłego weekendu a przede wszystkim słonecznego.
Pozdrawiam :)

wtorek, 14 czerwca 2016

Kuchnia

Witam bardzo dziękuję za komentarze pod ostatnim postem bardzo się cieszę, że zaglądacie do mnie kobietki:) Dzisiaj pokaże Wam serce mojego domu.


Kuchnia w moim domu jest miejscem wiecznie pełnym ludzi i nie chodzi tutaj o to, że cały czas  jemy tylko jakoś wszyscy lubią spędzać w niej czas. Nawet jak znajomymi przyjdą również rozsiadają się w kuchni przy stole. Mam to szczęście że kuchnia jest duża ma 23m2 więc spokojnie zmieścił się stół, jest też piec opalany drewnem na którym obowiązkowo co niedzielę gotuję rosół.




Jesienią nad piecem suszą się grzyby rozchodzi się wtedy niesamowity zapach. Latem gdy na dworze zdarzają się ponure deszczowe dni  rozpalam ogień w piecu i od razu robi się przytulniej.



 Po zakupie domu gdy zaczęliśmy remont i po swojemu zmieniać pomieszczenia, pamiętam jak przerażała mnie wielkość tej kuchni. Wydawała mi się  taka nieprzytulna i zimna, ale ciepłe kolory różne dodatki sprawiły, że optycznie  się zmniejszyła a przeróżne dodatki które stoją na półkach stwarzają ciepły domowy klimat.







Pozdrawiam Was serdecznie i miłego tygodnia życzę:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...