Moje biedne kurki stały się celem francowatej kuny czającej się gdzieś niedaleko. Rano poszłam jak zwykle wypuścić je na wybieg, a tu w kurniku leżą cztery martwe kurki. Małpa jedna upolowała te młodziutkie które niedawno zakupiłąm aby jajka niosły. Mało tego zaczyna w biały dzień wykradać jajka skorupki znajduje w ogrodzie pod krzewami. Walka z kuną trwa już jakiś czas bestia cwana jest. Od czasu ,,wielkiego mordu'' kurnik został zabezpieczony na różne sposoby jak schron atomowy , ale wśród mojego drobiu utworzyła się grupa buntowników nie wiem może są bardziej rozgarnięte od reszty, ale nie zachodzą na noc do kurnika tylko koczują na drzewach. Co ja się natelepie tymi gałęziami , aby je pozdejmować . Ostatnio wchodzą jeszcze wyżej i już tam nocują bo tam już niestety nie sięgam .
tutaj widać uciekinierów
Za dnia towarzystwo spaceruje gdacząc i gęgając wesoło .
Pozdrawiam cieplutko .
A to kombinatorzy :) ale co się dziwić w końcu walczą o przetrwanie.
OdpowiedzUsuńTo cwane bestie, dobrze że nie mam kurek, bo bym musiała je ściągać aż z dachu bloku, a to by nie było proste hi hi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ciebie i całą gdaczącą ferajnę :)
Wcale się nie dziwię, że Cię złość ogarnęła na kunę! Kuny to spryciule jakich mało.
OdpowiedzUsuńSkubane te Twoje kury :)
A to paskudne kuny, pozdrawiam Magnolię ;)Dzięki za wizytę. :)
OdpowiedzUsuńKocham wszystkie zwierzątka, no może prócz kun. Mam nadzieję, że sobie pójdzie i już nigdy nie wróci do Twoich kurek. Pozdrawiam Kaśka z http://nostalgicznyzakatek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń